Źle odczytujemy świat, a potem twierdzimy, że nas oszukuje. Rabindranath Tagore

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wesprzyj, przyjacielu, naszą misję – Twoja kawa daje siłę prawdzie.

 

Plan czy przypadek? Gaza, deportacje i największy  projekt XXI wieku

Kiedy świat patrzy na wojnę w Gazie jak na ciąg dramatycznych, ale chaotycznych wydarzeń, pojawia się coraz więcej sygnałów, że to nie przypadek... ale plan. Czy mamy do czynienia z przygotowaną od miesięcy, a może i lat, strategią masowego wypędzenia ludności? Bulldozery, zgliszcza, satelitarne zdjęcia i... ogłoszenia o pracę. Te elementy układają się w zaskakująco spójną całość.

Czy to jeszcze wojna, czy już systematyczne wypędzanie?

Od początku konfliktu w Gazie wielu obserwatorów mówiło o chaosie, odwecie, bezładnej przemocy. Ale czy na pewno? Z tekstu Gideona Levy’ego, opublikowanego w "Haaretz", wyłania się coś zupełnie innego – coś, co przypomina plan. I to nie byle jaki. Plan deportacji. A może nawet coś, co wielu nazwałoby czystką etniczną.

Bo jak nazwać sytuację, w której zniszczeniu ulegają całe wioski, a na ich miejscu planuje się budowę "humanitarnego miasta", z którego ludność ma być przenoszona dalej – do Libii, Etiopii czy Indonezji? Czy to naprawdę "ewakuacja", czy już "transfer ludności" w najciemniejszym historycznym znaczeniu tego słowa?

Cegła po cegle, dzielnica po dzielnicy – budowa wielkiego obozu

BBC opublikowało zdjęcia satelitarne, na których widać regularne pasy zniszczeń. Nie są to przypadkowe bombardowania. To systematyczne równanie z ziemią wszystkiego, co mogłoby dawać nadzieję na życie. Szpitale, domy, szkoły – wszystko znika z powierzchni. Czy to przypadek? Nie sądzę.

W tle pojawiają się ogłoszenia o pracę – szuka się operatorów 40-tonowych buldożerów do pracy w Gazie. Stawka: 1200 szekli dziennie, zakwaterowanie i wyżywienie. Warunki: praca od niedzieli do czwartku, od rana do późnego popołudnia. Brzmi jak projekt budowlany, ale to raczej... projekt wyburzeniowy. I to zakrojony na szeroką skalę.

Od "ewakuacji" do deportacji – historia lubi się powtarzać

Ironia losu bywa bolesna. David Barnea, szef Mossadu, wnuk uciekiniera z nazistowskich Niemiec, omawia w Waszyngtonie plan "ewakuacji" Palestyńczyków. I nikt nie widzi tu problemu? Adolf Eichmann też mówił o "emigracji", zanim zaczęto mówić otwarcie o deportacji i eksterminacji. Czy historia naprawdę nie nauczyła nas niczego?

Według doniesień medialnych, Izrael prowadzi już rozmowy z trzema państwami na temat przyjęcia uchodźców z Gazy. Czy ktoś jeszcze pamięta, że to nie są "migranci", tylko ludzie wyrywani z własnych domów, z ziemi, na której żyli od pokoleń?

Kto to wszystko planuje – generałowie czy księgowi?

W artykule Levy'ego pojawia się bardzo istotna myśl – że za tym wszystkim nie stoją tylko wojskowi. To nie tylko generałowie i ministrowie obrony. W salach konferencyjnych zasiadali też inżynierowie, demografowie, architekci, a nawet – być może – przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia.

Bo żeby przemieścić dwa miliony ludzi, trzeba planu. Trzeba logistyki. Trzeba budżetu. I trzeba ludzi, którzy bez emocji będą podejmować decyzje, gdzie postawić namiot, gdzie zrobić ogrodzenie, gdzie zbudować prowizoryczny punkt medyczny. W tle słychać echo historii – przecież tak samo przygotowywano getta w Europie, tylko teraz nazywa się to "humanitarnym miastem".

Oficjalnie: ratunek. Nieoficjalnie: obóz przejściowy przed wywózką?

Dla zachodnich mediów i polityków Izrael szykuje narrację: pomoc humanitarna, ewakuacja z rejonów działań wojennych, bezpieczeństwo cywilów. Ale według przecieków z izraelskich źródeł, to tylko pierwszy etap. Etap drugi to deportacja – z obozów do krajów trzecich.

Jak się to zakończy? Prawdopodobnie tak samo, jak zakończyły się inne wielkie "transfery ludności" w historii. Tysiące zmarłych po drodze. Dzieci bez rodziców. Głód, epidemie i trauma, która będzie przekazywana przez pokolenia.

A dziś? Dziś wielu z tych, którzy podejmują decyzje, powtarza stare zaklęcie: "Wykonywaliśmy tylko rozkazy". Czy to znaczy, że historia naprawdę zatacza krąg?

Podsumowanie, które nie jest końcem

Na koniec jedno pytanie – czy to się naprawdę dzieje, czy to tylko teoria spiskowa? Cóż... satelity pokazują zrównane z ziemią dzielnice. Media donoszą o budowie "humanitarnego miasta". Są nazwiska, są cytaty, są zdjęcia. I jeśli to naprawdę nie plan – to czemu wszystko układa się w tak dokładnie przygotowany schemat?

Można powiedzieć: "to tylko wojna". Ale czy wojna potrzebuje ogłoszeń dla operatorów buldożerów i rozmów z krajami trzecimi o transferze ludności?

Może za 50 lat poznamy wszystkie szczegóły. Ale czy wtedy nie będzie już za późno?

Autor: Siódemka

Źródło:

1/ https://archive.is/bJsif

Jeśli chcesz, to możesz wesprzeć nasze działania: https://buycoffee.to/archiwum-tajemnic

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Wyślij