Wybory we Francji zaplanowane z góry ?
Kilka dni temu odbyła się pierwsza tura wyborów związanych z wyborem prezydenta Francji. Francis Filon przed wyborami był typowany na zdecydowanego faworyta. W czasie kampanii wyborczej wyciekło jednak na jego temat wiele niefortunnych informacji, które sprawiły, że jego szanse spadły do zera. Można wysunąć nawet tezę, że to media go zniszczyły za pomocą nagłaśniania skandali związanych z jego osobą. Filon został oskarżony głównie o nepotyzm. Dotychczasowy prezydent Holland nie miał żadnych szans na reelekcję. Warto przypomnieć, że to on uczestniczył w ceremonii otwarcia tunelu Gottharda w Szwajcarii. Ceremonia odprawiona podczas jego otwarcia przypominała satanistyczny rytuał. Do drugiej tury wyborów przeszli: Marine le Penn oraz Emmanuel Macron.
Wybór Macrona na kolejnego prezydenta budzić może wiele wątpliwości. Macron zrobił podejrzanie błyskawiczną karierę polityczną. W rzeczywistości to protegowany ustępującego prezydenta, który nalegał by Macron został ministrem gospodarki. Macron zdecydowanie nie jest politykiem i kandydatem z przypadku. Warto wspomnieć, że w przeszłości pracował dla rodu Rothschildów, a w 2014 r. był jednym z kilku Francuzów, którzy brali udział w spotkaniu grupy Bildenberg. Być może to właśnie tam zainicjowano pomysł by wylansować Macrona na kolejnego prezydenta Francji. Macron w wywiadach podkreśla, że jest wielkim zwolennikiem globalizmu i Unii Europejskiej. Ciekawe jest, że w polskich przekupionych mediach zarządzanych przez niemieckie lobby nikt o tym nie wspomina, a Macron przedstawiany jest jako niemal zbawiciel dla narodu francuskiego.
Niestety jedyna kandydatka, która mogła by coś zmienić Marine le Penn ma podobno nikłe szanse na zwycięstwo.