Giganci w Ameryce Północnej i Południowej
Doniesienia o gigantach i wielkich szkieletach są częścią historiografii obu Ameryk. Wiele indiańskich plemion z Ameryki Północnej wspomina o gigantycznych ludziach, którzy żyli i przemierzali kiedyś tereny zamieszkałe przez ich przodków. W ciągu 200 lat w Ameryce zebrano około 1000 opisów dotyczących szkieletów ludzi mierzących około 2,3 m i więcej.
Szkielety często odnajdywano w komorach grobowych, kamiennych kryptach, jaskiniach, starożytnych polach walk i ogromnych kopcach położonych na rozległych terytorium rozciągającym się od wybrzeża do wybrzeża. Istnieją oficjalne zapisy mówiące, że agenci Biura Etnologii zbadali ponad 2000 kopców. Wśród znalezionych w nich przedmiotów były perły w dużej liczbie, a niektóre z nich były bardzo dużych rozmiarów.
W XVI wieku hiszpańscy podróżnicy penetrujący wybrzeża Ameryk opisywali widywanych przez siebie żywych gigantów. Trzech kapitanów hiszpańskich statków, a także sir Francis Drake, kapitan John Smith i wielu innych podróżników donosiło o ponad przeciętnych wysokich rdzennych mieszkańcach, których spotkali podczas swoich wypraw.
W roku 1519 r. hiszpański odkrywca Alonso Alvarez de Pineda sporządził mapę linii brzegowej Gulf Coast, nanosząc na nią rzeki, zatoki, punkty orientacyjne i miejsca nadające się na porty. Niedaleko miejsca, w którym rzeka Mississippi wpada do Zatoki Meksykańskiej, ,,odkrył duże miasto, a po obu stronach jej brzegów, w odległości sześciu mil w górę jej biegu, około czterdziestu tubylczych wiosek". Pineda opisał plemiona osiadłe w pobliżu rzeki Mississippi jako ,,rasę gigantów o wzroście od dziesięciu do jedenastu dłoni i rasę pigmejów o wzroście około pięciu - sześciu dłoni". Dłoń jako jednostka miary oznacza wymiar od 7 do 10 cali (17,8 - 25,4 cm), co oznacza, że giganci mierzyli nawet do 2,5 m.
W roku 1523 r. hiszpańska flota odkryła, zdominowała i objęła rządy na Karaibach, za sprawą historyka Petera Martyra, który współpracował z Radą do spraw Indii, zaczęły krążyć dziwne opowieści. Ciekawą relację przekazał tubylec, który nawrócił się na chrześcijaństwo i został zabrany do Hiszpanii: Wieść niosła, że tubylcy byli biali, a ich król i królowa gigantami, których kości, gdy byli małymi dziećmi były rozmiękczane maścią z dziwnych ziół, potem ugniatane i rozciągane jak wosk przez osoby wtajemniczone w tą sztukę co sprawiało, że biedne ofiary ich magii były na wpół żywe, dopóki po wielokrotnym powtarzaniu tych zabiegów nie osiągnęły wreszcie swojego wielkiego rozmiaru.
Hiszpański odkrywca Lucas Vazquez de Aylion odwiedził wiele indiańskich plemion. O jednym plemieniu napisał: Tubylcy mieli białą skórę (...) ich włosy są brązowe i zwisają im do pięt. Rządzi nimi gigantycznych rozmiarów król o imieniu Datha, którego żona jest tak samo wielka jak on. Mają pięcioro dzieci. Zamiast na koniach król jest noszony na barkach silnych młodych mężczyzn, którzy biegną z nim w różne miejsca, które pragnie odwiedzić.
Sir Francis Drake wspomina w swoich pamiętnikach, że nawiązał kontakt z gigantami w Patagonii w 1578 r., a latem 1579 r. widział gigantów na północ od San Francisco.
W roku 1602 r. Hiszpanie ,,odkryli" Wyspy Santa Barbara. Na początku XX wieku znaleziono na nich ponad 3000 szkieletów. Niektóre z nich miały rozmiar do 2,7 m. Donoszono tam również często o odnalezieniu tajemniczych czaszek, które zawierały podwójne rzędy zębów.
Setki relacji z ekshumacji szkieletów na terenie USA informowały o ich pewnych bardzo nietypowych cechach anatomicznych. Były to między innymi wielkogłowe wydłużone czaszki, olbrzymie szczęki, w których mogła by się zmieścić twarz normalnego człowieka i podwójne rzędy zębów. Znaleziska takie datowano na okres między 3362 a 8000 lat temu.
Pochodzenie północnoamerykańskich gigantów jest owiane tajemnicą. Istnieją dziesiątki tysięcy ustnych przekazów, których czci się ich niczym bogów, a czasami przedstawia jako groźnych ludożerczych wojowników. Jedno jest pewne obecnie istnieje wiele dowodów, aby badacze mogli zająć się wyjaśnieniem ich zagadki.