Wizja nieba na podstawie doświadczeń śmierci klinicznej Jima Woodforda
Jim Woodford przeżył śmierć kliniczną. Doświadczył poważnego wypadku w wyniku, którego aż przez 11 godzin przebywał w stanie śmierci klinicznej. Jim twierdzi, że w tym czasie został wzięty do nieba. Na podstawie swojego doświadczenia Woodford napisał książkę: Niebo. Niespodziewana podróż.
Przed wypadkiem Jim nie należał do ludzi, którzy bardzo interesowali się życiem religijnym. Z zawodu był pilotem. Czas spędzał ze swoją rodziną oraz zdobywając pieniądze. Jim był poważanym biznesmenem.
Po niebie Jima oprowadzały anioły. Niebo według Jima wygląda tak samo jak nasza planeta, ale jest 10 000 razy piękniejsze.
Ogromnie wzrosła moja zdolność widzenia nie tylko tego, co znajdowało się przede mną, ale z każdej strony jednocześnie. Jak to jest możliwe? Doświadczałem widzenia peryferyjnego w każdym kierunku. Bez obracania prawda głowy widziałem to, co było przede mną i za mną. Przypominało to raczej świadomość panoramiczną. Nie potrafię wyjaśnić tego poziomu jasności i świadomości, jakiej doświadcza się w niebie. Tutaj w tym życiu widzimy Wszystko raczej powierzchownie. W perspektywie dwuwymiarowej. Zdolność widzenia w niebie pozwoliła mi dostrzegać Wszystko z większą głębią. Miałem pełne 360 ° wizji, którą mogę porównać jedynie do projekcji szeroko format owej w kinie imax. To było tak, jakbym był w stanie. dostrzec pojedynczy kwitnący pąk kwiatu rosnącego na zboczu odległej góry, ale jednocześnie widziałem to, co znajdowało się bezpośrednio przede mną. Moje oczy w tym samym czasie były niczym soczewki mikroskopu teleskopu.
Krajobraz nieba, krajobraz nieba naznaczony był znajomymi widokami takimi jak góry drzewa wszelkiego rodzaju roślinność, strumienie i potoki pełne niebiańskiej, krystalicznej wody. Wszystkie te cechy otaczającego mnie pejzażu napełnione były olśniewającą gamą kolorów i dźwięków. Jakich nie można znaleźć na palecie artysty ani w rękopisie żadnego kompozytora, oddziałując na wiele zmysłów, rozciągały się pod jasnym błękitnym niebem, na którym jednak nie było słońca.
Kwiaty miały nie tylko barwę, miały też dźwięk pięknu, dostrzegalne mu oczami. Towarzyszył koncert improwizowanej muzyki tworzonej przez płatki kwiatów poruszanych przez nieustanną delikatną bryzę wypełniającą tamten cały krajobraz. Miałem uczucie, że kwiaty śpiewają oryginalną i nieustannie płynącą melodię, nie mającą ani rytmu, ani końca. Zapytałem strażnika tego, co mu towarzyszył, czy to muzyka? Odpowiedział tak, James kwiaty i całe niebo są bardzo szczęśliwe, że tutaj jesteś.
Jim zauważył, że w niebie nie było słońca, księżyca, ani gwiazd. Całe światło pochodziło od Boga i Baranka Bożego, czyli Chrystusa. Wszystko było nasycone światłem Boga. Nie było tam żadnej ciemności.
W niebie nie było pogody. Nie było złych warunków atmosferycznych. Według Jima odczuwał on stale około 22 stopni. Światło było odczuwane jako ciepła i delikatna miłość Boga.
W niebie znajdowały się domy. Były to domy, że wpisywały się w krajobraz nieba. Wydawało się, że te domy są zrobione z przepięknych, pastelowych kolorów bez żadnych ostrych krawędzi jakiegokolwiek rodzaju. Z wyglądu przypominały lepianki. Istoty, które były w niebie mogły spędzać tam czas, albo spotykać się tam z bliskimi.
Jim podczas spaceru z aniołem ujrzał mieszkańców nieba. Oddawały one w sobie wygląd wszystkich narodów i narodowości. Część z nich niosła przy sobie książki bądź instrumenty muzyczne. Wszyscy byli odziani w szaty z błyszczącego światła. Każdy z mieszkańców z wyglądu przypominał osobę w wieku 30 lat. Anioł wyjaśnił Jimowi, że w niebie nikt nie będzie starszy, ponieważ wiek ten został ustanowiony ku czci Jezusa Chrystusa, który został zabity w wieku 33 lat. Jeśli ktoś odszedł w starszym wieku, to również będzie miał 30 lat. Swoich bliskich, którzy odeszli w znacznie starszym wieku poznamy w duchu. Będziemy wiedzieli, że to nasi bliscy.
Wyjątek w niebie stanowili starsi. Anioł powiedział do Jima, że to są patriarchowie i prorocy opisani w Biblii. Na ich widok mieszkańcy nieba cofali się z szacunkiem. Ich szaty nieco różniły się od szat innych mieszkańców, miały więcej kolorów.
Najbardziej Jima zaskoczyło to, że w niebie zobaczył dzieci i niemowlęta. Pewne budynki w niebie zostały przeznaczone na żłobki. Znajdowały się tam dusze abortowanych, poronionych dzieci oraz dzieci, które zginęły w tragicznych wypadkach, czy w wyniku ciężkich chorób. Anioł wyjaśnił, że każde z tych dzieci ma w sobie światło Boga. W żłobku są one otaczane Bożą miłością i wychowywane do dojrzałości. W pewnym momencie będą one mogły dołączyć do całej populacji nieba. Dzieci muszą dorosnąć i dojrzeć oraz zrozumieć sens swojego istnienia.
Jeśli rodzice tych dzieci będą zbawieni w Chrystusie, to zobaczą w niebie swoje ukochane pociechy, które zostały im zabrane zbyt wcześnie.
W niebie Jim zobaczył dużo zwierząt. Były tam psy, koty i inne zwierzęta. Nie było dla nich wydzielonego odosobnionego miejsca. Jeśli ktoś za życia kochał jakieś zwierzę, a ono odwzajemniało tą miłość, to z pewnością to stworzenie przywita tą osobę w niebie.
Wreszcie przyszedł czas na spotkanie Jima z Jezusem.
Wygląd tej postaci był szlachetny. Emanowało z niej złote światło, które sprawiało, że w porównaniu z nim światło innych aniołów wydawało się przygaszone. W nabożnej czci obróciłem się i na chwiejnych nogach powoli poszedłem ścieżką w Jego stronę. Złote światło płynęło z tej postaci ponad nią i od niej niczym fontanna spadająca kaskadą w dół i rozlewając się wokół niej. Złote światło obejmowało wszystko co było wokół tej postaci. Kiedy światło zbiegło się z kwiatami wokół tej postaci to chociaż były już w rozkwicie wtedy rozkwitały jeszcze bardziej i jeszcze piękniej. Kwiaty wyciągały się w górę w Jego stronę. Złote światło płynęło z Syna niczym jakiś fluid. Patrzyłem z fascynacją i nabożną czcią jak to światło powoli zbliża się do mnie po lekko nachylonej ścieżce. Gdy światło rozlało się wokół moich stóp nagle napełniła mnie wiedza, że ta niezwykła postać, to nikt inny jak Jezus Chrystus, Syn Boga żywego. Musiałem podejść bliżej. Zrobiłem tylko kilka kroków naprzód, kiedy uświadomiłem sobie, że anioł stanął za mną i łagodnie, ale zdecydowanie pociągnął mnie do tyłu.
Jezus uśmiechnął się do Jima. Był piękny. Jego uśmiech odzwierciedlał bezwarunkową miłość do Jima. Oczy Jezusa połyskiwały kolorem niebieskim, zielonym i złotym. Spojrzenie wywoływało u Jima poczucie wieczności. Spojrzenie Chrystusa wyrażało również bezmiar Bożej miłości do Jima. W tych oczach było zarówno współczucie jak i smutek. Był tam smutek z powodu tych, którzy Go nie uznali, albo Go nie rozpoznali. Był tam żal z powodu tego, że Jim przeżywał swoje dotychczasowe życie bez Chrystusa.
W pewnym momencie zjawił się anioł, który wręczył Chrystusowi cieniutką książkę. Jim zrozumiał, że w niej znajdował się zapis jego życia. Sprawa jego zbawienia nie została rozstrzygnięta. Jim miał wrócić i podzielić się ze swoim świadectwem z innymi, aby zapragnęli żyć w niebie razem z Barankiem Bożym.
Autor: Siódemka
Źródła:
1/ Jim Woodford Niebo. Niespodziewana podróż.
Jeśli chcesz możesz wesprzeć naszą stronę poprzez zakup symbolicznej kawy.
Za każde wsparcie serdecznie dziękujemy. Zbieramy na rozwój strony. https://buycoffee.to/archiwum-tajemnic
Zapraszamy do kontaktu przez messenger. Przesyłania nam ciekawych artykułów, pdfów itp.