Czy egzorcyści rzeczywiście wyzwalają opętanych z mocy złych duchów, czy tylko zwalczają chorobę psychiczną ?
Robbie Manheim wiódł życie przeciętnego amerykańskiego 14 latka do momentu śmierci jego cioci Harriet. Zrozpaczony chłopiec postanowił skontaktować się ze zmarłą w trakcie seansu spirytystycznego - wspólnie z ciotką jeszcze za jej życia, często wywoływali duchy. Wkrótce potem dziwne odgłosy dało się słyszeć w domu, gdzie mieszkał Robbie, a sam chłopiec zmienił się nie do poznania - zaczął okropnie przeklinać, a na jego ciele można było znaleźć ślady samoistnie powstałych ran.
Rodzice chłopca zabrali go do psychiatry, który jednak orzekł, że Robbie jest zdrowy na ciele i umyśle. Rodzice nabrali więc przekonania, że ich syn został opętany przez diabła. Podobnego zdania był ksiądź, który postanowił oczyścić duszę chłopca. W trakcie egzorcyzmu odprawionego w miejscowym szpitalu, kiedy duchowny śpiewał ,,uchroń nas od zła", Robbie wyzwolił się z pasów bezpieczeństwa i zaczął na oślep uderzać wyrwaną z łóżka sprężyną. Rany, jakie zadał on w ten sposób na ramieniu księdza, wymagały ponad stu szwów.
To tylko fragment czteromiesięcznej gehenny, jaką zaczął przeżywać w kwietniu 1949 r. chłopiec, którego prawdziwe imię miało zostać utrzymane w tajemnicy. Jedna gazeta opublikowała artykuł na temat egzorcyzmów. Historia ta zainspirowała Williama Petera Blatty do napisania bestsellera zatytułowanego ,,Egzorcysta". Blatty skontaktował się z ojcem Williamem Bowdernem, jednym z księży zaangażowanych w egzorcyzm. Duchowny odmówił udzielania jakichkolwiek informacji. Jednak Bowdern w czasie przeprowadzania egzorcyzmów prowadził dziennik, którego kopia w 1986r. trafiła w ręce pisarza Thomasa Allena. W ten sposób Allen dowiedział się, jak w ciągu miesiąca grupa jezuitów przeprowadziła serię egzorcyzmów w domu chłopca i lokalnym szpitalu, modląc się i kropiąc ciało opętanego święconą wodą. Objawy opętania pojawiały się nocą, kiedy Robbie wpadał w szał, niszczył wszystko dookoła siebie, opluwał księży i obrzucał ich wyzwiskami. O wschodzie słońca chłopiec uspokajał się. Rany, które pojawiały się na jego ciele wyglądały jak cięcia od cierni, a strużki krwi układały się w napisy, takie jak PIEKŁO CZY ZŁO.
Niemal przez cały czas księża modlili się po łacinie. Uważali, że w ten sposób można wezwać Chrystusa, który stawi czoła diabłu. W wielkanocny poniedziałek 1949 roku - po 24 egzorcyzmach - Robbie otworzył oczy i powiedział: ,,Odszedł". Lekarze, którzy zapoznali się z przypadkiem Robbiego, uważają, że przyczyną dziwnego zachowania chłopca mogło być jedno z niżej wymienionych zaburzeń psychicznych:
- automatyzm - stan objawiający się mechanicznymi, nie wypływającymi z woli działającego, towarzyszący pewnym formom schizofrenii
- syndrom Gillesa de la Tourette - w czasie którego cierpiący wydają z siebie niekontrolowane krzyki, chrząknięcia, używają także, wbrew swojej woli, wulgarnego języka
- natręctwo - objawiające się przymusowym przeżywaniem pewnych myśli czy emocji lub wykonywaniem określonych czynności, często nie mających związku z daną sytuacją, z pełną świadomością ich absurdalności
Lekarze, którzy zbadali Robbiego, nie stwiedzili u niego żadnych z powyższych zaburzeń.
Współczesny katolicyzm ma abiwalentny stosunek do egzorcyzmów. Z jednej strony dystansuje się do podobnych praktyk, często zdając się w tym względzie na opinie lekarzy psychiatrów. Z drugiej strony nadal czasami w tajemnicy odprawia się egzorcyzmy.
Patrz też: egzorcyzmy