W XV w. Święta Inkwizycja skupiła się na tępieniu czarów i czarownic. Przez następne trzy stulecia Europa była świadkiem obłąkańczej fali prześladowań kobiet i mężczyzn podejrzanych o konszachty z diabłem. Kościelni funcjonariusze podawali torturom niezliczone rzesze oskarżonych o czary, próbując wymusić na nich przyznanie się do latania na miotłach, współżycia seksualnego z szatanem, przyjmowania postaci różnych zwierząt, stawania się niewidzialnym i wiele innych grzesznych uczynków. Zdecydowana większość oskarżonych poniosła śmierć na stosie. Ich liczba szacuje się od 100 tysięcy do 2 milionów.
Zabijanie czarownic po raz pierwszy zalecił w XIII w. papież Grzegorz IX. Odstąd sporadycznie odbywały się sądy o czary, jednak dopiero w XV w. prześladowania na tym tle przyjęły masowy charakter. W roku 1484 papież Innocenty VIII wydał bullę, w której potwierdził rzeczywiste istnienie czarownic. Od tamtej pory wszelkie co do tego wątpliwości uznawano za herezję. Ruszyła fala procesów o czary. W ciągu roku od wydania bulli wyróżniający się gorliwością inkwizytor Cumanus skazał na stos 41 kobiet.
W rok później dwóch dominikańskich inkwizytorów, Jakub Sprenger i HeinrichKramer ogłosiło drukiem swoje dzieło: ,,Maleus Maleficarum" (Młot na czarownice). W dziele tym zamieścili długą listę magicznych praktyk uprawianych przez czarownicę i ich diabelskich kochanków, wszelkie zjawy, widma, demony, subbkuby i inkuby. Autorzy objaśnili także, w jaki sposób zaprzedane kobiety niszczyły zasiewy, pożerały dzieci, wywoływały choroby i rzucały uroki. Książka pełna jest opisów rozpasania seksualnego czarownic i przedstawia kobiety jako istoty zdradzieckie i godne najwyższej pogardy.
Polowania na czarownice prowadzone były na szeroką skalę we Francji, w Niemczech, na Węgrzech, w Hiszpanii, we Włoszech, Szwajcari, Szwecji, Polsce i niemal we wszystkich innych zakątkach Europy. Ofiarami były w większości stare kobiety, których dziwactwa budziły podejrzliwość sąsiadów. Dużą grupę stanowiły również kobiety młode i piękne. Za czary skazywano także mężczyzn. W wielu przypadkach były to po prostu osoby wskazane przez ofiary tortur, którym kazano wymienić znajome czarownice lub czarowników. Tortur nie stosowano w Anglii, dzięki temu w tym kraju zginęło mniej osób oskarżonych o czary.
Podczas procesów stosowano rutynową procedurę pozbawienia wolności i wymuszania zeznań wzbogaconą o jeden specyficzny element: ofiary były rozebrane do naga, golone od stóp do głów i ,,nakłuwane". Autorzy Młota na czarownice pouczali bowiem, że każda czarownica nosi na ciele ,,diabelskie znamię" w formie stwardnienia na skórze, które można wykryć dźgając podejrzaną ostrym przedmiotem. Inkwizytorzy poszukiwali także tzw. ,,cycków czarownicy", nadliczbowych, ukrytych sutków.
Jeśli poszukiwania znamion na ciele nie przyniosło spodziewanych skutków, zarządzano tortury. Ofiarom najpierw wyrywano paznokcie. Ich piersi były rozszarpywane rozżarzonymi do czerwoności cęgami. Stosując tortury mężczyźni szczególnie wiele uwagi poświęcali narządom seksualnym kobiet. Ich ciała były rozciągane i łamane na kołach lub specjalnych wieszkach.
Obsesja na tle czarów utrzymywała się do XVIII wieku. W 1722 r. w Szkocji spalono na stosie pewną staruszkę za to, że zamieniła swoją córkę w kucyka, dosiadła ją i pojechała wierzchem wprost na sabat. W 1749 r. w Wurzburgu na rynku miejskim spalono żywcem zakonnicę, gdy jej koleżanki zeznały, że pod postacią świni wspięłą się na klasztorny mur. Ostatnia egzekucja za czary miała miejsce w Szwajcarii w 1782 r.