Spis treści

Halloween – dawne rytuały i współczesne zagrożenie duchowe
Wielu ludzi uważa Halloween za niewinną zabawę – wieczór przebierańców, dyni i słodyczy. Ale czy na pewno to tylko rozrywka? Gdy spojrzymy na korzenie tego święta, odkryjemy coś znacznie mroczniejszego, niż mogłoby się wydawać. Dawni Celtowie wierzyli, że w noc z 31 października na 1 listopada zaciera się granica między światem żywych i umarłych, a duchy mogą wrócić na ziemię. To właśnie wtedy obchodzili święto Samhain – dzień oddawania czci demonicznemu "panu śmierci".
Z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej, to nie był zwykły rytuał. Biblia jasno mówi, że zmarli nie wracają do świata żywych: "Jak obłok się rozchodzi i znika, tak nie wraca ten, kto zstąpił do krainy umarłych" (Hi 7:9-10). A więc jeśli ktoś się pojawia, udając duszę zmarłego, to nie jest człowiek, lecz duch nieczysty. Pismo Święte ostrzega: demony potrafią przybierać postać zmarłych, aby zwodzić ludzi (2 Kor 11:14).
Krwawe obrzędy Celtów
W starożytności Celtowie wierzyli, że aby uniknąć gniewu tych duchów, trzeba im coś ofiarować – najczęściej jedzenie, napoje, a nawet ofiary krwi. Wierzono, że jeśli duch nie zostanie ugoszczony, sprowadzi nieszczęście na domowników. Stąd wywodzi się znane dziś "Trick or Treat" – czyli "cukierek albo psikus". W tradycji to nie była dziecięca zabawa, lecz rodzaj szantażu duchowego: albo dasz ofiarę, albo spotka cię zło.
Gdy Irlandczycy przybyli do Ameryki w XIX wieku, przywieźli ze sobą te wierzenia. Halloween zyskało nową formę, ale duch dawnych rytuałów pozostał. Nadal używa się symboli związanych z magią i śmiercią – czarownic, duchów, czaszek czy czarnych kotów. To nie przypadek. W dawnych obrzędach celtyckich czarownice odgrywały ważną rolę – kontaktowały się z duchami natury, odprawiały zaklęcia, składały ofiary, a nawet używały narkotyków, by wprowadzić się w trans. Ich rytuały często odbywały się nocą przy ognisku, w kręgu kamieni, symbolizującym "świat duchów".
Ciekawym, ale mało znanym faktem jest symbolika miotły czarownicy. Dla Celtów była ona fallicznym symbolem płodności. Kobiety „latające” na miotłach nad polami miały pobudzać wzrost zbóż – nie dlatego, że wierzyły w czystą magię natury, ale dlatego, że oddawały plony pod panowanie złych duchów. W ten sposób niejako "poświęcały" ziemię szatanowi w zamian za moc i urodzaj.
Czy warto przyjmować zwyczaje od ludu, który lubował się w mordowaniu ludzi i zwierząt. W dziele pod tytułem: Historia powszechna Pompejusza Trogusa możemy przeczytać o Celtach: (...) zabili zwierzęta dla zasięgnięcia wróżby co do losów bitwy, do której sami się szykowali. Ponieważ wnętrzności zwierząt przepowiadały im wielką klęskę i zagładę ich wszystkich, popadli nie w strach, ale w szał. Mając nadzieję, że groźby bogów da się przebłagać krwią najbliższych, mordują swoje żony i dzieci i tak walkę rozpoczynają od nieludzkiego morderstwa. W ich dzikie dusze wstąpiła taka wściekłość, że nie oszczędzali nawet dziecięcego wieku, który zwykle wrogowie oszczędzają i prowadzili śmiertelny bój ze swoimi dziećmi oraz z matkami dzieci, w obronie, których zwykło się wojny podejmować.
Pauzaniusz, grecki podróżnik, oskarżył Celtów o praktykowanie kanibalizmu: Otóż wymordowali oni całą płeć męską, w tym również starców i pozostające przy piersiach matek niemowlęta. Pozabijawszy zaś co tłuściejsze z nich, pili ich krew i jedli ich mięso.

Współczesne czarownice, określające się jako "wiccanki", nadal celebrują Halloween jako jedno z ośmiu świąt swojego kalendarza – tzw. sabatów. To ich duchowy Nowy Rok. Dla satanistów również jest to noc wyjątkowa – czas składania ofiar, modlitw i rytuałów, które mają wzmocnić ich kontakt z siłami ciemności. W wielu miejscach na świecie właśnie tej nocy odprawia się praktyki okultystyczne – od prostych zaklęć po poważne rytuały krwi.
Halloween to jedna z najważniejszych dat w satanistycznym kalendarzu. Dla osób zaangażowanych w praktyki okultystyczne czy satanistyczne nie jest to tylko czas przebieranek, ale noc szczególnej mocy duchowej, podczas której – jak wierzą – granica między światem ludzi a światem demonów staje się najcieńsza. W wielu satanistycznych grupach 31 października to dzień rytuałów, ofiar i inwokacji mających na celu przywołanie ciemnych mocy.
Niektórzy badacze i byli uczestnicy ruchów satanistycznych mówią wprost, że Halloween stanowi dla nich coś w rodzaju "satanistycznego Nowego Roku" – czas odnowienia przymierza z siłami zła i złożenia czci swojemu „panu”. W niektórych rytuałach odwołuje się nawet do dawnego celtyckiego Samhaina – demonicznego boga śmierci – którego kult był pierwowzorem dzisiejszego Halloween.
Czy można powiedzieć, że Halloween promuje te same idee? W pewnym sensie tak. Bo nawet jeśli większość ludzi traktuje to jako zabawę, symbole, które się pojawiają – trupie czaszki, szkielety, czarne świece, pentagramy – nie są neutralne. Szkielet był dla dawnych czarownic symbolem boga śmierci, zwanego "rogatym bogiem", utożsamianym z szatanem. Czaszki służyły jako medium do kontaktu z duchami. Maski duchów i demonów miały odganiać złe moce, ale paradoksalnie otwierały drzwi duchowe.
Nie można też zapomnieć o wróżbach, które do dziś towarzyszą Halloween. Lanie wosku, patrzenie w lustro, wróżenie z jabłek czy fusów – to wszystko nie są niewinne zabawy. Biblia wyraźnie mówi: "Niech się nie znajdzie u ciebie nikt, kto uprawia wróżby, czary, zaklęcia" (Pwt 18:10). Każda taka praktyka to próba nawiązania kontaktu z nieznanym światem duchów – a ten świat nie jest przyjazny. W dawnych czasach wierzono, że dziewczyna, która w Halloween spojrzy w lustro przy świecy, zobaczy twarz przyszłego męża. Jeśli zamiast tego ujrzy trupią czaszkę, to znak śmierci. Takie przekonania często prowadziły do lęków, a nawet samospełniających się proroctw.
Dla pogan Halloween było sposobem na uniknięcie zła. Zapalano ogniska, lampiony, światła w oknach, by odstraszyć duchy ciemności. My jednak nie musimy się ich bać – bo mamy Światłość świata, Jezusa Chrystusa. On powiedział: "Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności" (J 8:12). W Jego obecności nie ma miejsca na lęk, czary i zabobony.
Czy chrześcijanin powinien świętować Halloween?
Czy zatem chrześcijanin powinien świętować Halloween? To pytanie, które coraz częściej powraca. Wielu rodziców tłumaczy, że to tylko zabawa, że dzieci nie robią nic złego, po prostu się przebierają i zbierają słodycze. Ale czy możemy nazywać niewinnym coś, co ma swoje korzenie w kulcie demonów? Czy przebieranie się za czarownice, duchy, zombie czy śmierć naprawdę nie ma znaczenia? Apostoł Paweł mówi jasno: "Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie" (1 Tes 5:22).
Zastanówmy się więc – czy uczestnicząc w takiej zabawie, nie promujemy nieświadomie królestwa ciemności? Czy zakładając maskę demona, nie oddajemy czci temu, kto od początku był ojcem kłamstwa? Zło często ukrywa się pod płaszczykiem rozrywki, dlatego potrzebna jest czujność i duchowe rozeznanie.
Wielu duchownych podkreśla, że Halloween nie jest tylko tradycją kulturową – to duchowe pole bitwy. Diabeł nie potrzebuje już czarowników z miotłami, wystarczy, że ludzie zaczną traktować zło jak zabawę. A kiedy się z nim oswajają, granica między światłem a ciemnością zaczyna się rozmywać.
W tradycji żydowskiej temat śmierci, zwłok i wszystkiego, co z nią związane, postrzegany jest jako źródło duchowego zanieczyszczenia – zarówno ciała, jak i duszy. Judaizm uczy, że śmierć nie jest naturalnym stanem człowieka, lecz skutkiem grzechu, a kontakt z nią osłabia duchową czystość człowieka. W Księdze Liczb (Lb 19:11) zapisano wyraźnie, że „kto dotknie zwłok jakiegokolwiek człowieka, będzie nieczysty przez siedem dni”. To nie była jedynie zasada rytualna – miała ona głęboki sens duchowy.
Według nauk rabinicznych śmierć przenosi nieczystość duchową (tum’ah), która zaciemnia umysł i oddala człowieka od Boga. Dlatego kapłani w Izraelu – koheni – do dziś nie mogą mieć kontaktu ze zwłokami, nawet własnych bliskich, z wyjątkiem najbliższej rodziny. Uważano, że zbyt intensywne rozmyślanie o śmierci lub obcowanie z symbolami zmarłych, jak kości, czaszki czy groby, może wprowadzić człowieka w stan duchowej apatii i otworzyć go na wpływ ciemności.
Dlatego właśnie Kościół zachęca, by zamiast Halloween promować "Holywins" – czyli "Świętość zwycięża". To dzień radości z życia wiecznego, z obecności świętych, z Bożego światła. Bo śmierć nie ma nad nami władzy – Chrystus już zwyciężył.
Warto pamiętać, że każda tradycja niesie w sobie duchowe znaczenie. Halloween, choć z pozoru zabawne, niesie przesłanie lęku, śmierci i demonów. Nie ma tam miejsca na Boga, miłość i prawdziwe życie. A jednak to właśnie te wartości powinniśmy pielęgnować. Bo ciemność ustępuje zawsze tam, gdzie pojawia się światło.
Czy więc Halloween to tylko niewinna zabawa? A może subtelne otwarcie drzwi dla ciemności? Odpowiedź każdy musi odnaleźć sam, ale Biblia daje jasne wskazanie – wybieraj życie, wybieraj światło, wybieraj Chrystusa.
Autor: Siódemka


Dodaj komentarz