Tajemniczy rejs ,,Mary Celeste"
Jedną z najbardziej tajemniczych i nierozwiązanych tajemnic jest historia związana ze statkiem ,,Mary Celeste". Rankiem we wtorek 5 listopada 1872 roku brylantyna ,,Mary Celeste" odcumowała przy pirsie numer 50 nabrzeża Eaest River w Nowym Jorku i postawiła żagle przyjmując kurs na Genuę przez Gibraltar.
Za statkiem ciągnęła się mroczna historia, a wręcz klątwa. Brygantyna została zbudowana w 1861 r. na kanadyjskiej wyspie Spencera. Pierwotnie nosiła nazwę: ,,Amazon". Pierwszy kapitan statku Robert Macklen po tygodniu od przejęcia statku zachorował na zapalenie płuc i zmarł w trakcie swojego pierwszego rejsu. Kolejny kapitan, który przejął ster doprowadził do zderzenia z kutrem rybackim. Wypadek ten był na tyle poważny, że Amazon wymagał remontu. Statek odesłano do stoczni, gdzie podczas jego naprawy doszło do pożaru.
Kiedy statek został wyremontowany wyruszył w swoja kolejną podróż. W jego trakcie doszło do zderzenia z inną jednostką. Przez jakiś czas ,,Amazon" unikał morskich katastrof. W 1867 r. ogromny sztorm nawiedził wybrzeże Nowej Szkocji. Źle zabezpieczony statek został wyrzucony na brzeg i pozostał tam przez kolejne 10 miesięcy. Inwestorzy mieli dość tego, że statek nie przynosi żadnych zysków i wystawili go na sprzedaż. Nowy kupiec zmienił jego pechową nazwę na ,,Mary Celeste".
Jak wspomniano wcześniej ,,Mary Celeste" wyruszyła w swój ostatni rejs 5 listopada 1872 r., który przeszedł do historii. Statek niósł ładunek czystego alkoholu. Spirytus znajdował się w 1700 zaszpuntowanych baryłkach ułożonych w skos w ładowni w trzech lub czterech warstwach i zabezpieczony drewnianymi klinami, aby baryłki nie przesuwały się w trakcie morskiej podróży.
W skład załogi ,,Mary Celeste" wchodzili:
Pierwszy oficer: Albert G. Richardson, lat 28, który podczas wojny secesyjnej w latach 1864 ? 1865 odbył zaszczytną służbę w kompanii A piechoty.
Drugi oficer: Andrew Gilling, lat 28.
Steward i kuk: Edward William Head, lat 23. Świeżo zaślubiony.
Wszyscy pozostali członkowie załogi byli Niemcami i zaciągnęli się jako marynarze. Byli to:
-
Volkert Lorenzen, lat 29.
-
Boz Lorenzen, brat powyższego, lat 25;
-
Arian Martens, lat 35;
-
Gottlieb Goodschaad, lat 23.
Kapitanem statku był Benjamin Spooner Briggs, który wypłynął wraz ze swoją małżonką oraz 2 letnią córką Sophie.
Kapitan w swoim dzienniku pokładowym w dniu 25 listopada 1872 r. zapisał: O 8 wschodni cypel w odległości 6 mil SSW?. Miał w nim na myśli wschodni cypel St Mary, najbardziej na wschód i południe wysuniętej wyspy arpichelagu Azorów, a ósemka oznacza godzinę ósmą rano.
Sądząc po listach, jakie Briggs pisał wraz ze swoją małżonką Sarah poprzedzających podróż spodziewali się oni dobrych zysków. Benjamin Briggs był posiadaczem osiem dwudziestych czwartych udziałów w statku. Co więcej Mary Celeste miała już zarezerwowany na drogę powrotną do Nowego Jorku przewóz ładunku owoców z Messyny.
Ciekawostką z pewnością jest to, że kapitan Benjamin Briggs był członkiem loży masońskiej św Jana na Gilbrtarze.
Zagadka Mary Celeste rozpoczyna się 4 grudnia 1872 r, kiedy nastąpiło spotkanie ,,Mary Celeste? z płynącym również do Europy angielskim statkiem ,,Dei Gratia?. Kapitanowi tego ostatniego statku Davidowi Moorenhousowi zameldowano o pojawieniu się na horyzoncie jakiegoś dwumasztowca. Kapitan postanowił przybliżyć się do tajemniczej jednostki. Kapitan ze zdumieniem rozpoznał w niej statek ,,Mary Celeste?. Moorenhouse znał się prywatnie z kapitanem Briggsem i postanowił sprawdzić, co się dzieje się na pokładzie tego statku. Kapitan sądził, że mogło dojść do buntu załogi na ,,Mary Celeste?. Postanowił wysłać dwóch swoich marynarzy jednego z podoficerów, aby podpłynęli na szalupie i weszli na pokład statku.
Po wejściu na statek pracownicy zaczęli rozglądać się po pokładzie. Powoli przechodzili przez kolejne korytarze. Nie zobaczyli ani nie usłyszeli żywej duszy. Wszystko wskazywało na to, że statek został porzucony. Na baku znaleziono suszącą się bieliznę, w kubryku nie wypalone fajki i niedopitą herbatę, w kajucie kapitańskiej pozostawiony zegarek i otwartą, z rozłożonymi nutami fisharmonię. Wszystko wskazywało na to, że ewakuacja załogi odbyła się w błyskawicznym tempie.
Kontynuując poszukiwania odkryto morską wodę jeszcze w ,,nadbudowanej dziobowej? - szerokiej, niskiej konstrukcji mieszczącej kajuty, a wysuniętej na fordek ? oraz między pokładami. Statek nie był jednak zalany wodą, niezdolny do żeglugi ani tonący. Gdyby ktokolwiek pozostał na pokładzie, szybko pozbył by się tej morskiej wody.
Im bardziej marynarze ,,Dei Gratia? starali się dociec, co mogło się zdarzyć, tym tajemnica stawała się głębsza. Nigdzie nie mogli znaleźć najważniejszych instrumentów nawigacyjnych statku: kapitański chronometr potrzebny do ustalania długości geograficznej, sekstans do pomiaru zarówno długości, jak i szerokości, księga locji, certyfikat okrętu i inne ważne dokumenty ? wszystko to znikło. Dziennik okrętowy, w którym odnotowuje się pozycję statku, kurs, prędkość i najważniejsze wydarzenia, znajdował się w kajucie pierwszego oficera, natomiast tabliczka nawigacyjna służąca do przeprowadzania wstępnych obliczeń, zanim ostateczne dane wprowadzi się do właściwego dziennika okrętowego, leżała na stole.
Nic nie wskazywało na to, aby na pokładzie mógł rozegrać się jakiś dramat. Pasażerowie pozostawili na statku swój cały dobytek i rzeczy osobiste.
Kapitan Moorenhouse podjął decyzję o odprowadzeniu ,,Mary Celeste? do Gibraltaru. Zrobił to, nie ze względu na przyjaźń z kapitanem Briggsem, ale liczył na to, że zgodnie z prawem należy mu się nagroda za uratowanie statku i ładunku. Firma J. H Winchester and CO odmówiła mu wypłaty nagrody oraz oskarżyła o to, że kapitan wraz ze swoją załogą wymordował wszystkich na statku ,,Mary Celeste?.
Specjalna ekipa Scotland Yardu, rozpoczęła śledztwo. Moorenhouse został jednak uniewinniony, ponieważ ładunek statku był nietknięty, w kajucie kapitana Briggsa odnaleziono w szufladzie biurka znaczną sumę pieniędzy i szkatułkę z biżuterią. Nie udało się znaleźć jakichkolwiek śladów na statku, które by mogły potwierdzić tezę, że doszło tam do morderstwa.
Według jednej z teorii kapitanowie statków Briggs i Morenhouse wspólnie zawiązali spisek mający na celu wyłudzenie od armatora wysokiej nagrody jako dowód popierający tą hipotezę przedstawili zeznania dwóch świadków, którzy przed feralnym rejsem ,,Mary Celeste? widzieli kapitanów obu statków w jednej z tawern w Nowym Jorku.
Osoby prywatne również starały się rozwikłać zagadkę tego co naprawdę wydarzyło się na pokładzie ,,Mary Celeste?. Doprowadziło to do powstania niezliczonych ilości teorii spiskowych, które z czasem zaczęły zawierać w sobie coraz to bardziej groteskowe i fantastyczne wytłumaczenia. Ludzie opowiadali, że za zaginięciem pasażerów na statku ,,Mary Celeste? odpowiada morski potwór Kraken bądź też to, że za zaginięciem pasażerów stoi klątwa, która ciąży nad statkiem od początku jego powstania.
Jedna z najpoważniejszych teorii dotycząca zaginięcia tego statku głosi, że doszło do jakieś eksplozji spowodowanej oparami ulatniającymi się z beczek z alkoholem. Jako pierwszy zaproponował ją dr Olver Cobb, który prywatnie był kuzynek Briggsa, jak i jego żony, a przy tym człowiek ten nie mógł pogodzić się z niewyjaśnionym zaginięciem swoich krewnych i próbował ustalić, co się z nimi stało.
Urzędnicy, którzy dokonali oględzin jednostki, odrzucili wyjaśnienie Cobba. Wszyscy byli zgodni co do tego, że na statku nie było żadnych śladów świadczących o jakiejkolwiek eksplozji czy pożarze. Według Cobba pasażerowie schronili się przed pożarem na szalupie, która była przywiązana co ,,Mary Celeste?. Według Cobba wzburzone morze chłostane nagłą wichurą zerwało linię holowniczą. Nie mogąc wrócić na statek, pasażerowie znaleźli się w śmiertelnej pułapce na łasce rozszalałego żywiołu. W rezultacie jakaś fala zalała szalupę, wskutek czego wszyscy potonęli bądź zmarli z wyczerpania.
Wątpliwe jest to, aby statek zaatakowali piraci. U szczytu swojej aktywności morscy rabusie kręcili się zazwyczaj w pobliżu portów albo włóczyli wzdłuż powszechnie znanych wybrzeży handlowych.
Teoria o tym, że kapitanowie dogadali się i chcieli wyłudzić pieniądze również wydaje się być nietrafiona. Kwota nagrody za uratowanie wraku w żadnym razie nie mogła być z góry dokładnie znana. Kwotę należałoby również podzielić między wszystkich właścicieli statku. Dowody sugerują, że żadna ze stron nie była by zadowolona z wysokości kwoty, ani z jej podziału.
Śledztwo oficjalnie zamknięto w marcu 1873 r. Trybunał morski podjął decyzję o wypłaceniu zwyczajowej nagrody za uratowanie ,,Mary Celeste? kapitanowi ,,Dei Gratia?.
Najnowsze badania przeprowadzone przez Anne MacGregor, dokumentalistkę pracującą dla Smithsonian Networks, wskazały na jeszcze jedną prawdopodobną przyczynę tragedii: statek wiózł wcześniej ładunek węgla, pył węglowy zatkał pompy i podczas burzy nie można było wypompować wlewającej się do ładowni wody - kapitan nie wiedząc, ile jej jest, wydał pochopnie rozkaz natychmiastowej ewakuacji.
Los ,,Mary Celeste? pozostaje ,,smutną i milczącą tajemnicą morza?.
Źródła: W. Pearson Na tropie niewyjaśnionego
Zachęcamy do wsparcia naszego portalu i postawienia nam symbolicznej kawy. Za każde wsparcie serdecznie dziękujemy. Zbieramy na rozwój strony.